-Uspokój się, kurwa-warknął i zszedł swoimi ustami na moją szyję
Wzięłam oddech i zaczęłam się szarpać błagając pod nosem żeby mnie zostawił a on w odpowiedzi zabrał moje dłonie z jego klatki piersiowej w którą uderzałam i umieścił nad moją głową
-Błagam..-jęknęłam gdy zaczął całować mój obojczyk
W momencie w którym jego usta znów odnalazły moje do ciemnej uliczki weszło dwóch mężczyzn którzy po zobaczeniu nas zatrzymali się
Mój napastnik otarł się swoim kroczem o moje przez co z moich ust wydobył się cichy jęk
Dwójka mężczyzn przyjrzała się nam dokładnie a po rozejrzeniu się odeszli gdzieś narzekając na publicznie obściskujących się nastolatków
-Poszli?-chłopak wymruczał w moje ucho na co powoli potrząsnęłam głową
Po zobaczeniu mojej reakcji od razu odsunął się ode mnie i stanął w bezpiecznej odległość
-No już, nie maż się tak właśnie uratowałaś mi dupę-wytarł swoimi kciukami łzy z moich policzków
Przyjrzałam się chłopakowi, miał lekko kręcone jasno-brązowe włosy które aby nie wpadały mu w oczy podtrzymane były czarną bandamką. Oczy miał dosyć jasne, trudno mi było określić dokładny kolor ale przypominały coś w rodzaju orzecha na głowie miał też kaptur od czarnej bluzy a na nogach czarne obcisłe rurki
-Mhm-mruknęłam i sama otarłam twarz
-Kim jesteś?-spytał badając dokładnie każdy centymetr mojego ciała
Zmarszczyłam brwi i nie wiedząc co mu odpowiedzieć
-Nie widziałem cie tu, i nie znam cie. Nie jesteś stąd-stwierdził patrząc na moje nogi
-Mieszkam tu-powiedziałam cicho
Bałam się go, nie wiem czemu po prostu go nie znałam i bałam sie jak cholera
-Masz ładne nogi-oblizał usta i przeniósł swój wzrok na moją twarz
-Dzięki?-rozluźniłam się trochę
-Co tu robisz huh?
-Nie twój interes-wyminęłam go i ruszyłam przed siebie
-Hej jeszcze nie skończyłam-złapał mój łokieć i odwrócił do siebie
-Czego ode mnie chcesz?-spytałam
-A ty ode mnie?-uśmiechnął się
-Chce po prostu wrócić do domu-jęknęłam próbując wyrwać mój łokieć ale trzymał go za mocno
Skinął głową i ruszył przed siebie ciągnąc mnie za sobą
Krążyliśmy po różnych ciemnych uliczkach przez jakieś 10 minut a blondyn nie odpowiadał na żadne z moich pytań
-Możesz mi powiedzieć gdzie mnie ciągniesz?-powiedziałam nieco głośniej niż poprzednie pytała i z całych swoich sił wyrwałam łokieć z jego uścisku
-Shh, nie krzycz tak-położył dłoń na moich ustach i z powrotem poszedł prosto ciągnąc mnie za sobą
Wywróciłam oczami i starałam się nadrobić jego tępo
Po jakiś 15 minutach zatrzymaliśmy się na ulicy która dosłownie tętniła życiem. Wszędzie jeździły samochody a po chodnikach chodziła cała masa ludzi, jak za dnia tyle że sklepy były zamknięte
-Chodź-pociagnął mnie na drugą stronę ulicy
Zatrzymał się przed trzema samochodami przy których stało jeszcze 3 innych chłopaków ubranych podobnie jak blondyn
-O Hej Asht.. Hej koleżanko Ashtona!-ciemno włosy chłopak którego uroda przypominała Azjatę
-Odpieprz się Hood-warknął ten którego przed chwilą nazwał Ashton
-Miałeś załatwić Simonów, przyprowadziłeś sobie panienkę na noc-jeden z nich pokręcił załamany głową a mnie coś zabolało na to jak mnie nazwał
-Luke, Michael i Calum, to są właśnie moi przyjaciele. Jestem Ashton-powiedział pokazując na każdego z nich po kolei a oni z wyjątkiem Luke'a odmachali mi
-Luke, pani chce wrócić do domu-Ashton uśmiechnął się do mnie sztucznie
-Wisi mi to-warknął blondyn
-Tak, ale to ty odwieziesz ją do tego domu-Ashton warknął w jego stronę
-Czemu niby Ja?-zmarszczył brwi zaciągając się papierosem którego miał pomiędzy palcami
-Jako jedyny z nich nie będziesz próbował dobrać się jej do majtek-powiedział bez uczuć i puścił moją rękę
Luke wzruszył ramionami a po chwili zgasił swojego papierosa i wsiadł do jednego z samochodów
-No, chciałaś wrócić do domu-Ashton stanął do mnie przodem
-Nie ma mowy, nigdzie z nim nie jadę-zaprotestowałam
-Owszem, jedziesz-po tych słowach Ashton dosłownie wepchnął mnie na miejsce pasażera obok Luke'a a ten zatrzasnął drzwi
-Otwórz drzwi-powiedziałam spokojnie nie patrząc na niego
-Podaj adres-powiedział tym samym spokojnym tonem co Ja
-Nie ma mowy-oparłam się o fotel i skrzyżowałam ręce na piersi
-Słuchaj młoda, naprawdę nie mam ani czasu ani humoru na kłótnie z Tobą więc podaj mi ten pierdolony adres, odwiozę Cie i wszyscy będą szczęśliwi
-Fisherman Wharf 50-powiedziałam po dłuższej chwili przemyśleń
-Co? nie pomyliłaś się przypadkiem?-spojrzał na mnie
-Chyba wiem gdzie mieszkam-parsknęłam
-Mieszkasz z Williams?-zmarszczył na mnie brwi
Posłałam mu niezrozumiałe spojrzenie a on tylko machnął ręką i ruszył w kierunku mojego domu
Przez całą drogę chłopak nie odezwał się do mnie ani słowem a ja żałowałam że podałam mu mój adres
Mało tego znali Lole przez co miałam mętlik w głowie
Co jeżeli to jacyś zabójcy i chcą zrobić krzywdę Loli? A jeżeli tak to z kim ja zamieszkałam
Może powinnam poszukać jakiegoś domu dla siebie.
Nie to nie wchodzi w grę mam za mało pieniędzy
-Ty-poczułam pacnięcie w bark i odwróciłam się do Luke'a
-Hm?
-No wynocha!-wyrzucił zrezygnowany ręce a ja dostrzegłam że jesteśmy już pod moim domem
-Um, dzięki-wymamrotałam i wysiadłam kierując się do drzwi
Wyjęłam spod figurki żaby kluczyki i weszłam do domu kładąc je z powrotem na komodę
-Lola?! Jesteś?-wydarłam sie na cały dom wchodząc do kuchni
-Ughhhh, nie krzycz idę spać-zobaczyłam jak brunetka wspina się powoli na górę
-Dobrze sie czujesz?
-Nie, chce po prostu spać
Zaśmiałam się i pomogłam jej wejść na górę
Jej pokój był duży w kolorze ciemnej mięty, na środku stało wielkie białe łóżko a po bokach szafy, szafeczki i biurko
-Nie, zostań-popchnęłam jej ciało na łóżko gdy ta chciała iść się przebrać
-Nie będę spała w ubraniach-jęknęła z ciągając z ramion złotą kurtkę
-Śpij-przykryłam jej kołdrą i wyszłam
Zrobiłam sobie ciepłe kakao w dużym kubku i usiadłam przed telewizorem
-Nuda, nuda, nuda, kompletna nuda-komentowałam każdy kanał który przełączałam gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi
Podskoczyłam na miejscu i sprawdziłam godzinę
Kto do cholery przyszedł w odwiedziny o 23:40
Pukanie nie ustało ani na moment a wręcz nasiliło się
Podeszłam do białych drzwi i spojrzałam przez wizjer
To co zobaczyłam totalnie mnie zaskoczyło
Przekręciłam szybko zamki i odtworzyłam drzwi
-No nie-uśmiechnęłam się widząc dwie znajome czupryny
-O taak!-Powiedzieli jednocześnie poruszając brwiami
-Nie wierze-zakryłam zaskoczona usta
-Czyli to jednak prawda że nasza mała przyjaciółeczka odwiedziła Sydney?- Laurent rozszerzył ramiona i poruszał nimi
-Moi ulubieni bracia Bourgeois!-krzyknęłam i rzuciłam się im na ramiona
Obieli mnie po jednej ręce w pasie i przyciągnęli do siebie mocniej
-Skąd wiecie że tu jestem-spytałam odrywając się od nich
-A słyszało się tu i tam-zaśmiał się Larry
-Mhm-uśmiechnęłam się szerzej na widok moich dwóch najlepszych przyjaciół z dzieciństwa
-No chodźcie, nie będę marznąć w drzwiach-otworzyłam im szerzej drzwi i zaprosiłam do domu
Weszli i rozejrzeli się dokładnie po domu po czym rozłożyli sie na kanapie
-Nie-pokręciłam głową i jeszcze bardziej się uśmiechnęłam
-Co?-powiedzieli jednocześnie
-Nie wierze! Wy wciąż nosicie spodnie tył na przód!-zarzuciłam im jakby był to błąd chociaż nie był
Jako małe dzieci nosili spodnie tył na przód aby wyróżnić się z tłumu, to był ich "własny styl". Co prawda wiele ludzi brało ich za nienormalnych ale myślę że nie przejmowali się tym
Ostatni raz widziałam ich 8 lat temu, przed ich wyjazdem do Sydney. Wtedy jeszcze nie znałam Sashy a oni byli moimi jedynymi przyjaciółmi
-Oh spadaj-machnął Laurent i rozejrzał sie po pokoju a jego wzrok zatrzymał się na zdjęciu Loli z Tate
Uderzył swojego bliźniaka w rękę i machnął głową w stronę zdjęcia
Zmarszczyli brwi
-Co?-spytałam
-Mieszkasz z Lolą Williams?-spytał Larry
-No tak. A co?
-Jest nie złą dilerką, a ponoć jeszcze lepszą ćpunką-powiedzieli jednocześnie
-Błagam..-jęknęłam gdy zaczął całować mój obojczyk
W momencie w którym jego usta znów odnalazły moje do ciemnej uliczki weszło dwóch mężczyzn którzy po zobaczeniu nas zatrzymali się
Mój napastnik otarł się swoim kroczem o moje przez co z moich ust wydobył się cichy jęk
Dwójka mężczyzn przyjrzała się nam dokładnie a po rozejrzeniu się odeszli gdzieś narzekając na publicznie obściskujących się nastolatków
-Poszli?-chłopak wymruczał w moje ucho na co powoli potrząsnęłam głową
Po zobaczeniu mojej reakcji od razu odsunął się ode mnie i stanął w bezpiecznej odległość
-No już, nie maż się tak właśnie uratowałaś mi dupę-wytarł swoimi kciukami łzy z moich policzków
Przyjrzałam się chłopakowi, miał lekko kręcone jasno-brązowe włosy które aby nie wpadały mu w oczy podtrzymane były czarną bandamką. Oczy miał dosyć jasne, trudno mi było określić dokładny kolor ale przypominały coś w rodzaju orzecha na głowie miał też kaptur od czarnej bluzy a na nogach czarne obcisłe rurki
-Mhm-mruknęłam i sama otarłam twarz
-Kim jesteś?-spytał badając dokładnie każdy centymetr mojego ciała
Zmarszczyłam brwi i nie wiedząc co mu odpowiedzieć
-Nie widziałem cie tu, i nie znam cie. Nie jesteś stąd-stwierdził patrząc na moje nogi
-Mieszkam tu-powiedziałam cicho
Bałam się go, nie wiem czemu po prostu go nie znałam i bałam sie jak cholera
-Masz ładne nogi-oblizał usta i przeniósł swój wzrok na moją twarz
-Dzięki?-rozluźniłam się trochę
-Co tu robisz huh?
-Nie twój interes-wyminęłam go i ruszyłam przed siebie
-Hej jeszcze nie skończyłam-złapał mój łokieć i odwrócił do siebie
-Czego ode mnie chcesz?-spytałam
-A ty ode mnie?-uśmiechnął się
-Chce po prostu wrócić do domu-jęknęłam próbując wyrwać mój łokieć ale trzymał go za mocno
Skinął głową i ruszył przed siebie ciągnąc mnie za sobą
Krążyliśmy po różnych ciemnych uliczkach przez jakieś 10 minut a blondyn nie odpowiadał na żadne z moich pytań
-Możesz mi powiedzieć gdzie mnie ciągniesz?-powiedziałam nieco głośniej niż poprzednie pytała i z całych swoich sił wyrwałam łokieć z jego uścisku
-Shh, nie krzycz tak-położył dłoń na moich ustach i z powrotem poszedł prosto ciągnąc mnie za sobą
Wywróciłam oczami i starałam się nadrobić jego tępo
Po jakiś 15 minutach zatrzymaliśmy się na ulicy która dosłownie tętniła życiem. Wszędzie jeździły samochody a po chodnikach chodziła cała masa ludzi, jak za dnia tyle że sklepy były zamknięte
-Chodź-pociagnął mnie na drugą stronę ulicy
Zatrzymał się przed trzema samochodami przy których stało jeszcze 3 innych chłopaków ubranych podobnie jak blondyn
-O Hej Asht.. Hej koleżanko Ashtona!-ciemno włosy chłopak którego uroda przypominała Azjatę
-Odpieprz się Hood-warknął ten którego przed chwilą nazwał Ashton
-Miałeś załatwić Simonów, przyprowadziłeś sobie panienkę na noc-jeden z nich pokręcił załamany głową a mnie coś zabolało na to jak mnie nazwał
-Luke, Michael i Calum, to są właśnie moi przyjaciele. Jestem Ashton-powiedział pokazując na każdego z nich po kolei a oni z wyjątkiem Luke'a odmachali mi
-Luke, pani chce wrócić do domu-Ashton uśmiechnął się do mnie sztucznie
-Wisi mi to-warknął blondyn
-Tak, ale to ty odwieziesz ją do tego domu-Ashton warknął w jego stronę
-Czemu niby Ja?-zmarszczył brwi zaciągając się papierosem którego miał pomiędzy palcami
-Jako jedyny z nich nie będziesz próbował dobrać się jej do majtek-powiedział bez uczuć i puścił moją rękę
Luke wzruszył ramionami a po chwili zgasił swojego papierosa i wsiadł do jednego z samochodów
-No, chciałaś wrócić do domu-Ashton stanął do mnie przodem
-Nie ma mowy, nigdzie z nim nie jadę-zaprotestowałam
-Owszem, jedziesz-po tych słowach Ashton dosłownie wepchnął mnie na miejsce pasażera obok Luke'a a ten zatrzasnął drzwi
-Otwórz drzwi-powiedziałam spokojnie nie patrząc na niego
-Podaj adres-powiedział tym samym spokojnym tonem co Ja
-Nie ma mowy-oparłam się o fotel i skrzyżowałam ręce na piersi
-Słuchaj młoda, naprawdę nie mam ani czasu ani humoru na kłótnie z Tobą więc podaj mi ten pierdolony adres, odwiozę Cie i wszyscy będą szczęśliwi
-Fisherman Wharf 50-powiedziałam po dłuższej chwili przemyśleń
-Co? nie pomyliłaś się przypadkiem?-spojrzał na mnie
-Chyba wiem gdzie mieszkam-parsknęłam
-Mieszkasz z Williams?-zmarszczył na mnie brwi
Posłałam mu niezrozumiałe spojrzenie a on tylko machnął ręką i ruszył w kierunku mojego domu
Przez całą drogę chłopak nie odezwał się do mnie ani słowem a ja żałowałam że podałam mu mój adres
Mało tego znali Lole przez co miałam mętlik w głowie
Co jeżeli to jacyś zabójcy i chcą zrobić krzywdę Loli? A jeżeli tak to z kim ja zamieszkałam
Może powinnam poszukać jakiegoś domu dla siebie.
Nie to nie wchodzi w grę mam za mało pieniędzy
-Ty-poczułam pacnięcie w bark i odwróciłam się do Luke'a
-Hm?
-No wynocha!-wyrzucił zrezygnowany ręce a ja dostrzegłam że jesteśmy już pod moim domem
-Um, dzięki-wymamrotałam i wysiadłam kierując się do drzwi
Wyjęłam spod figurki żaby kluczyki i weszłam do domu kładąc je z powrotem na komodę
-Lola?! Jesteś?-wydarłam sie na cały dom wchodząc do kuchni
-Ughhhh, nie krzycz idę spać-zobaczyłam jak brunetka wspina się powoli na górę
-Dobrze sie czujesz?
-Nie, chce po prostu spać
Zaśmiałam się i pomogłam jej wejść na górę
Jej pokój był duży w kolorze ciemnej mięty, na środku stało wielkie białe łóżko a po bokach szafy, szafeczki i biurko
-Nie, zostań-popchnęłam jej ciało na łóżko gdy ta chciała iść się przebrać
-Nie będę spała w ubraniach-jęknęła z ciągając z ramion złotą kurtkę
-Śpij-przykryłam jej kołdrą i wyszłam
Zrobiłam sobie ciepłe kakao w dużym kubku i usiadłam przed telewizorem
-Nuda, nuda, nuda, kompletna nuda-komentowałam każdy kanał który przełączałam gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi
Podskoczyłam na miejscu i sprawdziłam godzinę
Kto do cholery przyszedł w odwiedziny o 23:40
Pukanie nie ustało ani na moment a wręcz nasiliło się
Podeszłam do białych drzwi i spojrzałam przez wizjer
To co zobaczyłam totalnie mnie zaskoczyło
Przekręciłam szybko zamki i odtworzyłam drzwi
-No nie-uśmiechnęłam się widząc dwie znajome czupryny
-O taak!-Powiedzieli jednocześnie poruszając brwiami
-Nie wierze-zakryłam zaskoczona usta
-Czyli to jednak prawda że nasza mała przyjaciółeczka odwiedziła Sydney?- Laurent rozszerzył ramiona i poruszał nimi
-Moi ulubieni bracia Bourgeois!-krzyknęłam i rzuciłam się im na ramiona
Obieli mnie po jednej ręce w pasie i przyciągnęli do siebie mocniej
-Skąd wiecie że tu jestem-spytałam odrywając się od nich
-A słyszało się tu i tam-zaśmiał się Larry
-Mhm-uśmiechnęłam się szerzej na widok moich dwóch najlepszych przyjaciół z dzieciństwa
-No chodźcie, nie będę marznąć w drzwiach-otworzyłam im szerzej drzwi i zaprosiłam do domu
Weszli i rozejrzeli się dokładnie po domu po czym rozłożyli sie na kanapie
-Nie-pokręciłam głową i jeszcze bardziej się uśmiechnęłam
-Co?-powiedzieli jednocześnie
-Nie wierze! Wy wciąż nosicie spodnie tył na przód!-zarzuciłam im jakby był to błąd chociaż nie był
Jako małe dzieci nosili spodnie tył na przód aby wyróżnić się z tłumu, to był ich "własny styl". Co prawda wiele ludzi brało ich za nienormalnych ale myślę że nie przejmowali się tym
Ostatni raz widziałam ich 8 lat temu, przed ich wyjazdem do Sydney. Wtedy jeszcze nie znałam Sashy a oni byli moimi jedynymi przyjaciółmi
-Oh spadaj-machnął Laurent i rozejrzał sie po pokoju a jego wzrok zatrzymał się na zdjęciu Loli z Tate
Uderzył swojego bliźniaka w rękę i machnął głową w stronę zdjęcia
Zmarszczyli brwi
-Co?-spytałam
-Mieszkasz z Lolą Williams?-spytał Larry
-No tak. A co?
-Jest nie złą dilerką, a ponoć jeszcze lepszą ćpunką-powiedzieli jednocześnie
no no no, ale się porobiło... A Lola wydawała się taka miła... Nieważne.
OdpowiedzUsuńRozdział jest boski, a akcja zaczyna się rozkręcać co jest zajebiste. Jedyne co mnie razi to to, że nie stawiasz kropek na końcu zdań, ale po za tym wszystko jest idealne ;) Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego jako wymądrzanie się czy coś takiego...
Czekam na nexta weny i buziole ;**